wtorek, 14 lutego 2017

Miniatura walentynkowa — Deszcz w duszy

Witam!
Jak to kiedyś stwierdziła Julianneth, opowiadania o Willu i Annice się najłatwiej tworzy. I wychodzą całkiem, całkiem. Dziś, w dzień zakochanych (którego ja notabene nie obchodzę), prezentuję Wam jedno z wcześniej napisanych i opublikowanych na Wattpadzie opowiadań. Historia tego posta jest zbyt zawiła, nie będę zatem tłumaczyć, dlaczego to opowiadanie, a nie inne.
Pozostaje mi tylko życzyć Wam miłych Walentynek oraz przyjemnej lektury :)
Dravelia

William x Annika — Deszcz w duszy




– Będzie padać – stwierdziła Annika, wyglądając za okno. Ciemne, deszczowe chmury zasłaniały błękit letniego nieba, pogrążając cały świat w smutku i melancholii, jakby na siłę chcąc zepsuć londyńczykom pierwszy dzień wakacji. Wesoło mrugające neony sklepowe rozpraszały ten nostalgiczny nastrój, nie pozwalały, by ulica pogrążyła się w ciemności z powodu braku późnego popołudniowego słońca.
Kobieta poczuła oplatające ją w pasie ręce ukochanego. Oparł podbródek na jej ramieniu, jej włosy łaskotały jego policzek. Uśmiechnęła się lekko, czując ciepło jego ciała. Lewą dłoń położyła na dłoni Williama, drugą podniosła do jego policzka i go pogładziła.
– Niedobrze – mruknął mężczyzna. – Na szczęście idziemy do pracy dopiero jutro, może się rozpogodzi.
– Może – potaknęła blondynka.
– Kocham cię, Annie.
– Ja ciebie też, Will – odpowiedziała i odwróciła się do Żniwiarza. Objęła jego szyję i delikatnie musnęła wargami jego usta, na co się uśmiechnął. Pocałował ją mocniej, chciał wsunąć język do jej ust, ale nie pozwoliła mu na to, odpychając lekko od siebie.
– Ty mała sadystko... – Jęknął żałośnie. Pewnym było, że teraz nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Annika uśmiechnęła się szeroko.
– Nie zasłużyłeś, kotku. – W jej zielono-żółtych oczach błysnęły figlarne iskierki. Nadal wpatrywał się w nią jak zbity pies. Annika poczuła litość i w akcie łaski krótko pocałowała Willa, na co ten posłał jej uśmiech pełen szczęścia, ale zaraz spoważniał. Kobieta zauważyła tę nagłą zmianę.
– Coś się stało, Will?
– Mam do ciebie jedno bardzo ważne pytanie, Ann – oznajmił. Vilnius zmarszczyła brwi, niepewna tego, co może się za chwilę stać. – Chcę, żebyś na nie odpowiedziała szczerze i bez wahania, rozumiesz?
Potwierdziła ruchem głowy, coraz bardziej zaniepokojona. Taka powaga nie była w stylu Willa. Jak długo go znała, jeszcze nigdy nie było jej dane oglądać go w takim wydaniu.
William chwycił jej dłoń jedną ręką, drugą wyciągnął coś z kieszeni spodni i przyklęknął na jedno kolano.
– Anniko Vilnius, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – spytał, otwierając pudełko z srebrnym pierścionkiem z szafirem.
Annikę momentalnie opuściły cały strach i niepewność, a zastąpiło je szczęście i radość oraz poczucie, że jest naprawdę kochana przez Willa. Łzy zebrały się w jej oczach i szukały ujścia, ale nie pozwoliła im wypłynąć.
Żniwiarz patrzył na nią z ufnością i miłością, przeczuwając, jakie słowa zaraz padną, ale i tak zjadał go strach, że kobieta odrzuci jego oświadczyny z głupiego powodu.
– Tak, ale...
Ukochany nie pozwolił jej dokończyć, zamykając jej usta pocałunkiem, po czym wsunął na palec Anniki pierścionek i pełen szczęścia ucałował jej dłoń.
Oszołomiona tym wszystkim Annika zdawała się być jednocześnie szczęśliwa i zmartwiona. Zmartwiona swoim bratem. Co powie Nicodem na wieść o oświadczynach przyjaciela? Pójdzie go zabić czy będzie się cieszył?
– Jestem taki szczęśliwy, Annie. – William przycisnął ją do siebie, a blondynka odwzajemniła uścisk. Zamierzała cieszyć się chwilą. Bratem będzie zamartwiać się później. – Nicodem o wszystkim wie. Mówi, że jeśli tylko ty będziesz szczęśliwa, on nie ma nic przeciwko.
Deszcz zaczął stukać o szybę. Krople znaczyły swoją trasę w dół mokrymi ścieżkami, rozmywając obraz za oknem. Nie tylko szyby były w tej chwili wilgotne. Policzki Anniki również były poznaczone zasychającymi łzami jak kroplami deszczu. Tylko ten deszcz za oknem był pełen smutku, a deszcz w duszy kobiety był przepełniony miłością i szczęściem.
– Kocham cię, William.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, cudowny tekst naprawdę taki wzruszajacy i oświadczyny Willa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń